Dzieje się. Postanowiłam wziąć się w końcu za siebie i zapisałam się na program odchudzający. Od dwóch dni jestem na diecie i póki co czuję się o niebo lepiej. Żadnych sensacji żołądkowych i przede wszystkim nie jestem głodna. Od jutra zaczynam treningi. Boję się trochę, bo moja aktywność fizyczna ostatnimi czasy jest równa zeru. No ale nic. Od czegoś trzeba zacząć. Mam zamiar trwale zmienić nawyki żywieniowe i więcej się ruszać, bo leki i lenistwo zrobiły ze mnie naprawdę wieloryba. Nie chodzi już nawet od aspekty wizualne, ale o zdrowie...
Druga nowość to to, że poznałam w końcu innego schizola. Weszłam na forum, o którym kiedyś pisałam i był tam jego post, o tym, że chętnie by z kimś pogadał. Odezwałam się do niego i gawędzimy tak sobie od kilku dni. A. jest ode mnie starszy o rok. Choruje mniej więcej tyle co ja. Pracuje, żyje normalnie, wygląda na całkiem do rzeczy faceta. Denerwuje mnie w nim tylko jedna rzecz: w rozmowie mam wrażenie szuka trochę rywalizacji pod tytułem tego, kto z nas jest bardziej zdrowy, samodzielny i aktywny. Mam nadzieję, że to tylko moje wrażenie i że będzie mylne, bo przecież nie o to chodzi. Nie chcę, żeby ktoś mi zazdrościł albo udowadniał, że jest lepszy ode mnie. Szukałam kogoś z kim da się fajnie pogadać, kogoś, kto ma podobne doświadczenia do moich. No nic, zobaczymy jak się sprawa rozwinie.
Póki co żyję wyjazdem do Berlina i przeprowadzką. Obu nie mogę się doczekać. Czasie, płyń trochę szybciej!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz