I oto jest. Mój pierwszy kryzys. Pierwszy tak poważny odkąd
przestałam brać leki. Nie wiem, co mam robić.
Dowiedziałam się, że moja koleżanka z pracy pracowała jako
wolontariusz w poradni, w której leczyłam się przed pierwszym epizodem. Tym
sposobem machina uruchomiła się.
Czy ona wie? Pewnie tak. Co teraz? Pewnie zaczną mnie
traktować jak trędowatego, pewnie zaczną się mnie bać, pewnie nie mam już czego
szukać w tej pracy.
Szansa, że mnie kojarzy jest mała, ale co z tego skoro
jednak jest… Nie daje mi to spokoju.
Duże Miasto liczy sobie kilkaset tysięcy mieszkańców. Firma,
w której pracuję ma setki pracowników. Ze wszystkich firm i ze wszystkich
ludzie, z którymi mogłabym potencjalnie współpracować, musiałam trafić akurat
na kogoś, kto może wiedzieć.
Gorszego pecha mieć nie mogę.
Jadę do domu. Muszę się naradzić z rodziną. Może pora
ponownie odwiedzić lekarza i zacząć łykać to gówno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz