niedziela, 29 stycznia 2012

18 maja 2011


Zimowy incydent majowy okazał się na szczęście jednorazowy. Skończyła się krótka zima i skończyło się długie wolne. Trzeba było wrócić na uczelnie.
Maj to chyba ulubiony miesiąc każdego studenta, bo dużo wolnego i do tego juwenalia. Z przyczyn różnych nigdy jakoś specjalnie nie angażowałam się w tego typu imprezy, więc postanowiłam, że tym razem, jako że niedługo studentką być przestanę, uczczę ten czas jak studenta przystało. Mój zapał był duży, ale po czasie doszłam do wniosku, że chyba jestem już jednak ciut za stara na tego typu imprezy. Zamiast bawić się dobrze, zmęczyłam się niemiłosiernie. Uznałam, że skoro tak jest, to chyba czas najwyższy kończyć studia i iść dalej. Pytanie tylko dokąd. Praca jest naturalnym następstwem życia studenckiego, ale bardzo nie chciałabym, że moje życie kręciło się tylko wokół niej, a to przecież niełatwe. Nauczyłam się nie snuć dalekosiężnych planów (choć lubię to robić),pewnie trochę ze strachu. Pamiętam jak trudne było dla mnie to, że nagle moje życie i to, co się dzieje ze mną, znalazło się poza moją kontrolą. Bezsilność , która mi wtedy towarzyszyła niemal na każdym kroku,  była najtrudniejsza. Musiałam nauczyć się, że są sytuacje, w których tak naprawdę nie da się zrobić nic, ja nie mogę zrobić nic. Jedyne, co mogę, to czekać na dalszy bieg zdarzeń. Dlatego teraz staram skupiać się na tym, co tu i teraz, choć nie jest to łatwe.
Juwenalia zaliczyłam, teraz jeszcze tylko sesja i obrona. To ostatnie wciąż odkładam. Jak zwykle ciężko mi być systematyczną. Najpewniej obudzę się „za pięć dwunasta” z ręką w przysłowiowym nocniku. Materiały  leżą  i patrzą na mnie z wyczekiwaniem. Wystarczy usiąść i pisać. Tylko jak to zrobić, gdy maj w pełni, a w powietrzu (w niektórych miejscach nawet w Dużym Mieście) unosi się zapach truskawek?
Ach, i jeszcze jedna ważna rzecz- nie dostałam pracy w C. Byłam na rozmowie, poszło mi dobrze, ale potrzebowali kogoś z czynnym prawem jazdy. Widać nie będzie mi dane zamieszkać na prowincji, przynajmniej jeszcze nie teraz. Dobrze, że los zadecydował za mnie. Sama głowiłabym się pewnie nad tym dniami i nocami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz