Zimowy incydent majowy okazał się na szczęście jednorazowy.
Skończyła się krótka zima i skończyło się długie wolne. Trzeba było wrócić na
uczelnie.
Maj to chyba ulubiony miesiąc każdego studenta, bo dużo
wolnego i do tego juwenalia. Z przyczyn różnych nigdy jakoś specjalnie nie
angażowałam się w tego typu imprezy, więc postanowiłam, że tym razem, jako że
niedługo studentką być przestanę, uczczę ten czas jak studenta przystało. Mój
zapał był duży, ale po czasie doszłam do wniosku, że chyba jestem już jednak
ciut za stara na tego typu imprezy. Zamiast bawić się dobrze, zmęczyłam się
niemiłosiernie. Uznałam, że skoro tak jest, to chyba czas najwyższy kończyć
studia i iść dalej. Pytanie tylko dokąd. Praca jest naturalnym następstwem
życia studenckiego, ale bardzo nie chciałabym, że moje życie kręciło się tylko
wokół niej, a to przecież niełatwe. Nauczyłam się nie snuć dalekosiężnych
planów (choć lubię to robić),pewnie trochę ze strachu. Pamiętam jak trudne było
dla mnie to, że nagle moje życie i to, co się dzieje ze mną, znalazło się poza
moją kontrolą. Bezsilność , która mi wtedy towarzyszyła niemal na każdym
kroku, była najtrudniejsza. Musiałam
nauczyć się, że są sytuacje, w których tak naprawdę nie da się zrobić nic, ja
nie mogę zrobić nic. Jedyne, co mogę, to czekać na dalszy bieg zdarzeń. Dlatego
teraz staram skupiać się na tym, co tu i teraz, choć nie jest to łatwe.
Juwenalia zaliczyłam, teraz jeszcze tylko sesja i obrona. To
ostatnie wciąż odkładam. Jak zwykle ciężko mi być systematyczną. Najpewniej
obudzę się „za pięć dwunasta” z ręką w przysłowiowym nocniku. Materiały leżą i
patrzą na mnie z wyczekiwaniem. Wystarczy usiąść i pisać. Tylko jak to zrobić,
gdy maj w pełni, a w powietrzu (w niektórych miejscach nawet w Dużym Mieście)
unosi się zapach truskawek?
Ach, i jeszcze jedna ważna rzecz- nie dostałam pracy w C.
Byłam na rozmowie, poszło mi dobrze, ale potrzebowali kogoś z czynnym prawem
jazdy. Widać nie będzie mi dane zamieszkać na prowincji, przynajmniej jeszcze
nie teraz. Dobrze, że los zadecydował za mnie. Sama głowiłabym się pewnie nad
tym dniami i nocami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz