niedziela, 29 stycznia 2012

20 sierpnia 2011


Dziś miałam kolejny koncert. Fajnie było.
Przyszła masa moich znajomych. Nawet  dalsi, po których bym się tego nie spodziewała. I rodzice byli. Cieszę się. Może mój zespół w końcu będzie miał ręce i nogi, bo póki co chłopakom ciężko zmobilizować  się do pracy, a nie są niestety tak dobrzy, żeby wszystko chwytać w lot.
Śpiewałam też po polsku. Piosenki z muzyką Krzysztofa Komedy. To zawsze moja ulubiona część grania. Dziś już nikt nie pisze tekstów jak Osiecka, a o muzyce Komedy pisać nie trzeba, bo jest genialna. Zaprosiłam też znajomych z pracy. Nikt nie przyszedł. I dobrzeJ.
Powoli zaczynam się wyrabiać w pracy i mniej przejmuję się tym czy wiedzą. Jestem z siebie dumna, bo do wszystkiego dochodzę sama i idzie mi to bardzo sprawnie. Dostałam do prowadzenia swój mały projekcik i powoli zaczyna mieć to ręce i nogi. Wahłam się czy nie zająć się nim w weekend, ale dostałam reprymendę od rodziny i znajomych, że biorę robotę do domu, więc się utrzymałam.
Stało się jak mówiłam. Jest dobrze. Kryzys minał. Co najważniejsze bez ingerencji farmakologicznej. Kolejny powód do dumy. Cieszę się niezmiernie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz